Gazetka redagowana przez uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 im. Adama Mickiewicza w Sokółce


Głos nr 11

numer 11

Powieść w odcinkach ...Mandy

1. Ulica Shipes 13

Na ulicy Shipes w domu o pechowej liczbie 13, żyła rodzina Mirre, która liczyła 5,5 osób. Ta połówka oznaczała, że jeden członek jest w drodze na świat. Było pewne, że jest to dziewczynka co sprawdzono za pomocą magicznego symulatora "porodowicznik". Głowa tej rodziny czyli tato ma 37 lat i imię Yan. Jest on szczupłym, dobrze zbudowanym i przystojnym mężczyzną, a przede wszystkim doskonałym ojcem. Mama z puszystą blond czupryną , ciepłym spojrzeniu oraz dużych malinowych ustach, nosi imię Deyze i ma 35 lat. Reszta rodziny to rodzeństwo i jeden ich przyjaciel pies, rasy Husky, który zimą ciągał dzieci na sankach w dolinie Szmeru. Nazywa się Nextey. Dziećmi państwa Mirre są chłopcy: Mark- 14letni przemądrzały brunet o widocznych rysach twarzy, wysoki i uczęszcza do Veklardu (szkoły magii i czarowania) oraz Alfred-4letni rozrabiaka, bardzo pomysłowy, bardziej podobny do mamy, blondyn niskiego wzrostu, i jeszcze jedno dziecko: te, które właśnie siedzi w brzuszku u mamusi.
Dom tej rodziny wcale nie był mały ponieważ miał 13 pokoi 3 łazienki oraz osobny pokój dla pieska, garderoba, wielka kuchnia, w której był wielki, wielki regał książek kucharskich oraz książek z magicznymi przepisami. Chłopcy mieli oddzielne pokoje. Każdy z nich wyróżniał się zwariowanym kształtem, błyszczącymi meblami, rajskimi łóżkami oraz fascynującymi barwami. Sypialnia rodziców nie miała zwykłej podłogi lecz kafelki na których były ruchome zdjęcia członków rodziny. Pokój dla dziewczynki też był już przygotowany. Ściany nie miały kątów i pokój był okrągły, łóżeczko było okrągłe i meble tak jakby były zaokrąglone. To wszystko miało kolor różowo-pomarańczowy. Sufit był zaczarowany i wyglądał jak niebo o zachodzie słońca czyli też różowo-pomarańczowy. W pokoju Nextey było mnóstwo karuzeli, kosteczek, maskoteczek do gryzienia i inne rzeczy, które psy kochają. Garderoba była wielka i powiększała się automatycznie. Im więcej ubrań, tym większa garderoba. Podwórko państwa Mirre było średniej wielkości, z ogródkiem i małym zaczarowanym laskiem. Zbliżała się wiosna. Więc wszystko nabierało kolorów.

Magda Tkaczuk


9. czerwca 2003, 22:49:19